czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 10

    
      Przed ruinami Ker-Paravelu zbierało się wojsko. Przyglądałam się jak Narnijczycy przygotowują zbroje i dobierają sobie broń. Wolałam się nie mieszać w to wszystko, tylko bym przeszkadzała. Siedziałam więc na drzewie, tam gdzie nikt mnie nie widział. Kaspian opracowywał plan ataku. Rozłożył na wielkim kamieniu mapę i pokazywał jednemu z centaurów gdzie najlepiej będzie wziąć udział w walce.
     Z tego miejsca widziałam wszystko i wszystkich. Nic dziwnego, że ujrzałam Edmunda i Łucję. Co chłopak tu robił? Powinien odpoczywać. 
     — Gdzie idziesz! Stój! — Łucja chwyciła brata za ramię, próbując zmusić go do zatrzymania. Chłopak westchnął głośno, odwracając się w jej stronę.
     — Proszę daj mi spokój. Kaspian planuje bitwę, chcę mu pomóc. Z resztą czuję się już dobrze. Zwariuję jeśli będę musiał dalej leżeć i nic nie robić — rzekł. Dziewczyna spojrzała na niego smutno. Pierwszy raz nie wyglądała jak potwór tylko wręcz przeciwnie. Jak kochająca siostra. 
     — Martwię się o ciebie. Może powinniśmy to wszystko przeczekać? Wojna to nie najlepsze rozwiązanie. Obydwoje wiemy, że Biała Czarownica będzie się chciała na tobie zemścić. Ona się nie zawaha — rzekła. Edmund zacisnął wargi. 
     — Ja też się nie zawaham. Jadis to zło wcielone, a ja nie spocznę puki ona nie umrze. Unicestwię każdą jej cząstkę z tego świata raz na zawsze — powiedział gniewnie. Po chwili westchnął cicho. — Wracaj do ruin, to nie odpowiednie miejsce dla dziewczyn — dodał łagodnie i pocałował ją w czoło. Łucja odwróciła się niepewnie i odeszła. Poczekałam chwilę aż dziewczyna zniknie mi całkowicie z oczu i zeskoczyłam na ziemię. 
     — Co robiłaś na drzewie? — Edmund zmarszczył brwi, patrząc na mnie. Musiałam przyznać, że wyglądał o niebo lepiej. Nie było widać, że jeszcze wczoraj ledwo co się ruszał. — Podsłuchiwałaś? — spytał, ruszając w stronę wojska.
     — Nie. Tak po prostu siedziałam tam i podziwiałam widoki. Z resztą to tam na górze niczego nie słychać — skłamałam, idąc za nim. — Widzę, że już wyzdrowiałeś — zauważyłam. Chłopak kiwnął głową. 
     — Nie da się ukryć. 
     Rozmowa coś się nie kleiła, miałam tego świadomość. Musiałam coś z tym zrobić. 
     — Edmund, poczekaj — poleciłam, łapiąc go za łokieć. Chłopak odwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie wyczekująco. Uniósł brew do góry, czekając aż coś powiem. Westchnęłam, przewracając oczami. — Wiem, że głupio wyszło. To wszystko jest takie... — Zaczęłam kręcić głową, starając się dobrać odpowiednie słowa. — Pogmatwane. W sensie, że ty i ja... Nie chcę się wiecznie kłócić, zapomnijmy o tym wszystkim, dobrze? — Zacisnęłam usta, wyczekując odpowiedzi. Zdawałam sobie sprawę, że być może nie wyraziłam się jasno, że Ed może mnie nie zrozumiał. 
     — Mam zapomnieć o tobie, tak? — Chłopak zaśmiał się, kręcąc głową. Nie było w tym nic zabawnego. 
     — Co ciebie śmieszy, mówię poważnie — rzekłam, oburzając się. Edmund stanął na przeciw mnie.
     — Uwierz mi, że także jestem poważny i nie zapomnę cię. Nigdy — powiedział, a ja poczułam ucisk w sercu. 
     — Myślałam, że... Uwierzyłeś Piotrowi — podjęłam po chwili, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Błagałam w myślach bym się nie rozpłakała. Czułam jak łzy próbują wydostać się spod moich powiek. Edmund ujął moją dłoń, kładąc ją sobie na sercu. Czułam równe bicie, które sprawiło, że się trochę uspokoiłam. 
     — To dzięki tobie zaklęcie Jadis przestało istnieć. Ona zamroziła mi serce, ale tobie udało się je rozmrozić — powiedział łagodnie. Pokręciłam głową. Dlaczego on mi to robi? Akurat teraz, kiedy już prawie się w nim odkochałam. 
     — Nie pasujemy do siebie. — Tylko to zdołałam z siebie wydusić. Edmund ujął moją twarz. Zamknęłam oczy, nie chcąc ulec.
     — Przecież wiesz, że wyrzekłem się bycia królem — szepnął łagodnie. Czułam jego oddech na policzku. — Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? — zapytał po chwili. Odważyłam się otworzyć oczy, czego po chwili pożałowałam. Wpatrywałam się teraz w jego brązowe tęczówki. 
     — Boję się — powiedziałam cicho. Prawda była taka, że te czasy, w których żyjemy nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Z jednej strony król tyran, z drugiej czarownica. Jednego dnia jestem więziona, następnego zostaję kandydatką na żonę króla by następnie znowu trafić do celi. 
     — Obronię cię, przecież wiesz. — Edmund objął mnie, przyciągając do siebie. Zadrżałam. Po chwili chłopak przycisnął swoje wargi do moich. Chciałam go odepchnąć, nie zrobiłam tego jednak. Wsadziłam dłonie w jego włosy i stanęłam na palcach, przyciągając go bliżej. Zamknęłam oczy, czując jak serce wali mi głośno w piersi. Czy Edmund też to czuł? Musiał, przecież moja pierś przyciśnięta była to jego torsu, więc moje serce z pewnością go chłostało. 
     Odsunęłam się po chwili, parząc na chłopaka. Schowałam dłonie za plecami, rumieniąc się. 
     — Chyba chciałeś iść do Kaspiana — przypomniałam. Ed uśmiechnął się. 
     — Racja... To może lepiej już pójdę — rzekł. jego policzki były nie mniej różowe od moich. Uśmiechnęłam się, robiąc krok do tyłu. Po chwili uciekłam, starając się nie szczerzyć w uśmiechu. Dobra dam Edmundowi jeszcze jedną szansę i to nie tylko dlatego, że dobrze całuje, po prostu zależy mu na mnie i sobie zasłużył. 
     Nawet nie zauważyłam jak wbiegłam wprost na Zuzannę.
      — Mirin, w porządku?  — spytała, marszcząc brwi. Zarumieniłam się.
      — Tak, przepraszam, spieszyłam się i ciebie nie zauważyłam  — odparłam, splatając dłonie za plecami. Dziewczyna zmrużyła oczy, przyglądając mi się niepewnie. Chyba mi nie wierzyła. Tak bardzo nie chciałam jej teraz mówić o mnie i Edmundzie. Błagałam w myślach by niczego się nie domyśliła.
      — Muszę już iść, naprawdę  — dodałam pospiesznie i nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, uciekłam.
     Wbiegłam do ruin Ker-Paravleu, starając się nie stratować małych bobrów. Ujrzałam nagle liska, który wczoraj zaprowadził nas do Narnijczyków. Zatrzymałam się i ukucnęłam przed nim.
      — Miło cię znowu zobaczyć  — powiedziałam, uśmiechając się promiennie. Lisek ukłonił mi się, machając swoim puszystym ogonem. Wzięłam go na ręce, idąc dalej do komnaty, w której zazwyczaj spędzałam wolny czas. Usiadłam na czymś co służyło mi jako łóżko. Było trochę twarde, ale przywykłam do takich warunków. Posadziłam lisa na kolanach, gładząc go delikatnie po główce.
     — Wydajesz się być szczęśliwa — odezwał się po chwili. Musnął swoim ogonem moją dłoń i spojrzał na mnie swoimi małymi, czarnymi oczkami. Westchnęłam cicho. Aż tak to widać? Dlaczego nigdy nie potrafię zachowywać swoich emocji tylko dla siebie? Da się ze mnie czytać niczym z otwartej księgi.
     — Chodzi o króla, mam rację? — spytał w końcu. Przewróciłam oczami.
     — Z tego co mi wiadomo, to Edmund już nie jest królem — odparłam. Przecież chłopak się tego wyparł, przypominał mi o tym na każdym kroku.
     — Kto raz został królem w Narnii, na zawsze nim pozostanie — rzekł lis.Wzdrygnęłam się, słysząc te słowa. Nie wiedziałam dlaczego, ale jakoś trafiły mi w serce. Chyba po prostu brzmiały mądrze, inaczej tego nie potrafiłam sobie wyjaśnić.
   
     Przygotowania do wojny szły pełną parą. Edmund i Kaspian pokazywali mniej doświadczonym Narnijczykom jak używać broni. Siadałam zawsze z bezpiecznej odległości (w obawie o swoją głowę, gdyż miecze często fruwały w powietrzu aż prosząc się by podłożyć pod nie szyję) i przyglądałam się Edmundowi. Był świetny w fechtunku, powiedziałabym, że nawet lepszy od Kaspiana. Nie dało się nie zauważyć, że chłopak czuję się pewnie podczas walki. Nie mogłam więc uwierzyć, że chce to wszystko porzucić, by zostać zwykłym człowiekiem.
     Na chwilę nasze wzroki się napotkały. Edmund uśmiechnął się do mnie delikatnie i prawie, że stracił ucho po tym jak jeden z faunów zamachną się. Chyba go rozpraszałam. Po chwili chłopak odłożył miecz i coś powiedział. Kaspian kiwnął głową, a Ed zaczął iść w moją stronę. Stanął przede mną, wyciągając dłoń w moją stronę.
     — Nie powinieneś uczyć tych biednych stworzeń jak posługiwać się bronią? — spytałam, podnosząc się. Chłopak uśmiechnął się, ciągnąc mnie gdzieś.
     — Powiedzmy, że mam małą przerwę — rzekł. — Chodź, teraz ciebie czegoś nauczę — dodał. Moje serce zrobiło potrójny piruet, a usta wygięły mi się w uśmiechu. Edmund prowadził nas gdzieś w głąb lasu, a w mojej głowie rodziło się milion przeróżnych scenariuszy.
     — Co tak daleko? — spytałam niepewnie. Edmund obejrzał się przez ramię na mnie, uśmiechając się krzywo.
     — Nie chcę by nam ktoś przeszkadzał — odparł. W końcu zatrzymaliśmy się. Dopiero teraz do mnie dotarło, że Ed zostawił swoją broń Kaspianowi. Jak w takim razie chciał mnie uczyć? Samej teorii? A potem co, praktyka na niby? Zadrżałam.
     — Nie wiem czy to dobry pomysł — rzekłam niepewnie. Objęłam, swój tułów, czując jak kolana mi drżą. Pewnie zaraz Edmund zacznie mnie całować, potem zedrze ze mnie ubranie i...
     — Co ci jest? — spytał, marszcząc brwi. Zagryzłam wargę, spuszczając głowę.
     — Wiesz Ed, kocham cię, jesteś fajny, ale ja... Chyba jeszcze nie jestem gotowa — oznajmiłam, podnosząc wzrok. Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem malującym się na jego twarzy. Pewnie zaraz mnie wyśmieje i powie, że jestem dziecinna, nie dojrzała.
     — Cholera, na co nie jesteś gotowa? — zapytał, łapiąc moje ramiona. Odsunęłam się, robiąc krok do tyłu, by znaleźć się z bezpiecznej odległości.
     — No na to... Sam wiesz, po co mnie tu przyprowadziłeś — oznajmiłam, czując jak pojedyncza łza znajduje ujście spod mojej powieki i spływa mi po policzku. Nagle Edmund zaśmiał się. Poczułam ukuci w sercu. Śmiał się ze mnie tak jak przypuszczałam.
     — Mirin, Słońce, chodź tu — polecił, wyciągając w moją stronę ręce. Przecież powiedziałam mu, że nie jestem gotowa. Nawet nie bierze mojego zdania pod uwagę. — Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty, tylko zaciągnięcie cię tu by się do ciebie dobrać? Naprawdę pomyślałaś, że jestem tak zdesperowany by zrobić to w środku lasu, gdzie w każdej chwili może ktoś tu przyjść poczynając od Kaspiana, a kończąc na Jadis? — spytał. Szpon, który zaciskał się na moim sercu nagle puścił. Poczułam ulgę i wstyd. O co ja go podejrzewałam? Podeszłam do niego, wtulając się w jego pierś. Ukryłam twarz w jego szyi, wzdychając cicho. — Jeszcze mamy czas Mirin — szepnął. Uśmiechnęłam się, czując jak całuje mnie w skroń. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, pragnęłam na zawsze czuć to co teraz.
     Odsunęłam się w końcu, wycierając łzy z twarzy.
     — No dobra, pokazuj co masz do pokazania — rzekłam. Edmund zaśmiał się cicho.
     — Zabrzmiało to dwuznacznie — oznajmił, a moja twarz zrobiła się czerwona.
     — Zapomnij o tym... W takim razie... Co będziemy robić? — spytałam, starannie dobierając słowa.
     — Nie zawsze masz przy sobie broń kiedy znajdujesz się sam na sam z wrogiem — rzekł. Kiwnęłam głowa, rozumiejąc pomału.
     — Będziemy się bić? — Zacisnęłam dłonie w pięści. — W tym akurat jestem dobra — rzekłam, przypominając sobie moją bójkę z Łucją. Edmund uśmiechnął się, podchodząc bliżej.
     — W takim razie zaatakuj. Śmiało, nie bój się — polecił. Nie chciałam go bić, mimo to, moja pięść wystrzeliła do przodu. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale chłopak złapał ją i wykręcił moją rękę do tyłu, unieruchamiając mnie. Nawet w bójkach był dobry.
     — Troszkę mi tym zaimponowałeś — rzekłam, kiedy mnie puścił. Też chciałam umieć tak wykręcać ludziom ręce. Byłabym niebezpieczną wieśniaczką, do której nikt by nie zaczynał.
     — Jesteś drobna i wyglądasz na słabą. To jednak pozór, który możesz wykorzystać na swoją korzyść. Nigdy nie wiesz z kim masz do czynienia puki nie zaczniesz z nim walczyć. Spraw by przeciwnik myślał, że jesteś niegroźna i słaba, a wtedy masz większe szansę go pokonać — powiedział Edmund, kładąc dłonie na moich ramionach. Przejechał nimi wzdłuż moich rąk, wyczuwając moje mięśnie. Wpatrywał się w moje oczy jakby nie było niczego ciekawszego od nich. Kąciki moich ust uniosły się minimalnie w uśmiechu. Lubiłam spędzać z nim czas. Sposób jaki się do mnie odzywał różnił się od tego jak mówił do sióstr czy Kaspiana. Po chwili Ed położył moją dłoń na swoim ramieniu, blisko szyi.
     — Staraj się uderzyć w to miejsce. Nawet jeśli nie zdołasz zabić, ogłuszysz wroga na jakiś czas i zdobędziesz w ten sposób przewagę — powiedział. Przejechałam kciukiem po jego skórze, czując jak napina mięśnie. Pragnęłam by wojna się skończyła. Chciałam móc już się nie bać.
     — Mogę zadać pytanie? — spytałam niepewnie. Chłopak zamknął wokół mnie swoje ramiona. Oparłam się o jego pierś, patrząc mu w oczy.
     — Pytaj o co chcesz — polecił, uśmiechając się delikatnie. Zacisnęłam wargi, zastanawiając się jak odpowiednio dobrać słowa. Ważyłam w myślach zdanie, które właśnie ułożyłam, mając nadzieję, że nie popsuje ono moich relacji z Edmundem. Westchnęłam cicho.
     — Dlaczego Piotr stał się zły? — zapytałam. Bałam się, że Ed zaraz mnie od siebie odepchnie i powie mi, żebym się nie wtrącała. On jednak przyciągnął mnie do siebie bliżej.
     — Chyba to moja wina — przyznał, wzdychając. — Od zawsze między nami była konkurencja. Denerwowałem się kiedy to on okazywał się tym lepszym. Piotr Wielki, Piotr Wspaniały, Wielki Król Piotr! — Edmund przewrócił oczami jakby przypomniał sobie jak wyglądały jego stosunki z bratem. Odsunęłam się od niego, na wyciągnięcie ręki, ujmując jego dłoń. — Nie chciałem być cały czas w jego cieniu. Zawsze byłem spychany na drugi plan. Jednak kiedy pojawił się Kaspian, Piotr zyskał kolejnego konkurenta. Od zawsze trzymałem się blisko z Kaspianem, zaprzyjaźniliśmy się, czego mój brat nie był w stanie zrozumieć. W końcu nie wytrzymał i się zbuntował przeciwko nam. Potrzebował kogoś naprawdę silnego by zdobyć nad nami przewagę, więc wskrzesił Jadis. Dureń. Tyle, że ona nie chciała z nim współpracować i teraz przez niego będzie wojna — powiedział, patrząc na mnie. Zapadła cisza. Miałam wrażenie, że w okolicy nie ma nikogo prócz nas. Nawet wiatr przestał wiać. Słychać było tylko bicie dwóch serc.


______________________________________________
No i jak Wam się podoba c: Ja jestem nawet zadowolona z rozdziału ♥
Nie wiem czy ktoś zauważy, czy nie, ale dodałam nowe strony i zmodyfikowałam trochę wygląd bohaterów. Uważam, że teraz wyglądają lepiej :)) Trzy razy robiłam Łucję i Mirin (TRZY RAZY!!) I w końcu mi się podobają ♥ Napisałam też wiek bohaterów, aby nie było żadnych wątpliwości ^^

A tu tak dla porównania Mirin na początku mojej (1) pracy i po ukończeniu (2) (widzicie jak biedny oreuis musi się namęczyć, aby wszystko wyglądało dobrze? <: )

Mam też pytanie. Która Mirin Wam się najbardziej podobała? Napiszcie w komentarzu, bo w końcu to dla Was to wszystko ♥
(1) (2) (3)

oreuis

10 komentarzy:

  1. Tak bardzo brak mi weny na jakiekolwiek komentowanie, ale spróbuję.
    Edek wyzdrowiał i czuje się już lepiej, co mnie cieszy :)
    Ale przecież zbliża się wojna... W sumie to z tego też się cieszę.
    No i żeby Mirin mogła się obronić to Edek uczy ją karate (co z tego, że to nie karate), ale tej co innego w głowie... Oj Mirin, Mirin...
    No i nie mogło zabraknąć liseła ♥. Nazwałam go Lucyfer. Normalne.
    No i wygląd bohaterów... Dalej wolę sobie wyobrażać Edka bez zarostu i przy tym pozostanę. Ale za to ta wersja Mirin jest najlepszą z dotychczasowych :)
    Weny ^^
    ~Zjawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucyfer? Aslanowi by się to imię nie spodobało c:
      Edmund (Skandar) bez zarostu? Co ty tam wiesz o życiu ^^ Choć muszę powiedzieć, że Edmund, którego dodałam do zakładki bohaterowie niebezpiecznie przypomina mi pewnego Irlandzkiego aktora, którego nie powinien przypominać...
      Dziękuję za komentarz :))
      oreuis

      Usuń
  2. Cześć!
    Mam strasznie mało weny, ale postaram się zostawić po sobie jakiś komentarz ^^
    Lis... Mam znajomego o tym nazwisku, więc to dziwnie mi się kojarzy xD Nie no, ale ogólnie zwierzątko jest symapatyczne i.... Czy ty masz je zamiar zabić? Sorry ale naczytałam się tyle blogów, że:
    Lubisz postać = ona zginie.
    Sama stosuję tą zasadę ale ci... xD
    Nie no, Edmund po raz kolejny stosuje zasadę na podryw w lesie!
    Dziewczyna + Edmund + propozycja bójki = udany podryw.
    Ej, tylko ja chyba nie zastosowałam prawa Edmunda! Muszę coś z tym zrobić... W ogóle co ja mam z tymi równaniami? A no tak niedługo próbne z matmy.
    Widzę, że zbliża się wojna! Ja sama ogólnie nie lubię pisać o wojnie ( gołąbek pokoju i te sprawy ) ale czytać... Lubię! Choć pisać o wojnie za bardzo nie umiem... Ciekawa jestem momentu w którym Mirin będzie musiała pokonać kogoś sztuczkami Edmunda.
    Weny!
    ~ Huncwotka Vicky
    P. S Postać Mirin podoba mi się najbardziej jako 2 i 3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę cię uspokoić i zaspoilerować, że Lis umierać nie będzie - jak mogłabym zabić takiego słodziaka? ♥
      Mam nadzieję, że ta wojna mi wyjdzie. Przeważnie jest tak, że pisze dwa zdania i to wszystko...
      Powodzenia na matmie ♥
      oreuis

      Usuń
  3. Lisek mówi jak takie dzieciątko. Jest taki pulchniutki i puszysty ^*^
    Nie szipuję Edmunda z Mirin. Uważam, że będzie bardziej szczęśliwy z Kaspianem. Wyczytałam z między wierszy, więc mój ship wcale nie jest bezpodstawny. Widać, że się kochają, przytoczę nawet fragment z między wierszy:
    ,,...siedziałam na drzewie, podziwiając piękno świata, w tym Edmunda, gdy nagle ujrzałam jak Kaspian puszcza do niego oczko. Prawie spadłam na ziemię, na widok ich mało dyskretnego romansowania. Zdałam sobie sprawę, że lepiej nie wchodzić między ich miłość. Chciałam, żeby Edmund był szczęśliwy, a jedyną osobą, która mogła mu je zapewnić, był Kaspian."
    Mogłabym przytaczać i przytaczać, bo tych fragmentów jest dużo. Wybrałam taki, w którym ich romans jest jeszcze niewinny. Potem co się dzieje, ho ho!
    Podsumowanie:
    • Piotr jest głupi
    • Kasp i Ed miłość rośnie #geyisokay
    • Mirin jest smutno, bo Edmund, kaspian i te sprawy.
    • Wojenko, wojenko...
    • Łucja tezjest głupia tak przy okazji.
    ta dam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem! Po pierwsze- cudna sygnatura, po drugie- wolę Mirin nr.3 c: po trzecie- teraz przejde do komentowania rozdzialu xd
    Cieszę się ze będzie wojna. Mam nadzieję (Boże jak to dziko zabrzmi) ze ktoś zginie. Ale tylko nie Piotr! On ma żyć, ma się zmienić, ma być szczęśliwym człowiekiem i znaleźć sobie w końcu jakas fajna babkę. Może niech skorzysta z prawa Edmunda. Wywiezie ja do lasu (chociaż Mirin już wywiozl) i tam dopiero zacznie podryw na dziecko. Może jakas się skusi xd
    I lisełek. Chce takiego lisełka. Dzisiaj btw bylam w parku z klasą i były tam takie śliczne wiewioreczki ze omomomom *-* jedną nawet do mnie podeszła i ja dotknęła. Teraz mam prawdopodobnie wścieklizne ale co tam. Warto było :")
    I Mirin taki zboczuszek. Edek chce ja uczyć a ta tylko o jednym. Oj nie ładnie, nie ładne. Wstydź się Mirin. XD
    Buziaki
    Lora
    opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz c:
      Też widziałam wiewióreczkę, która tak słodko skakała i łaziła po drzewach ♥
      Pozdrawiam ♥
      oreuis

      Usuń
  5. Delikatnie mówiąc, wszystko popsułaś. Nie będę komentować wyglądu postaci, bo szkoda czasu. Jak mogłaś napisać, że Edzio się zakochał? Chociaż wyraźnie w drugiej części powiedział, że nigdy nie chce zrozumieć miłości. W 9 rozdziale napisałaś, że trochę optymistyczne zakończenie. Jeśli dobrze zrozumiałam, śmierć Ryczypiska -jednego z najlepszych bohaterów, jest radością. Zepsułaś też Łucję, która jest prawie najlepszym bohaterem i nigdy by nie zrobiła nikomu krzywdy. I NA DODATEK TAK NAGLE EDZIO POSTANOWIŁ RZUCIĆ W MIRIN KAMIENIEM! Piotra też nie będę komentować, bo zajmie mi to jakieś trzy razy tyle. Zepsułaś Łusię, Edzia i Piotrełka, a oszczędziłaś Zuzię.
    Podsumowanie:
    ~Twoja historia jest bardzo ciekawa.
    ~Popsułaś wszystkich bohaterów.
    ~Zabiłaś Ryczypiska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. etam, Ed nigdy nie powiedział, że nigdy nie chce zrozumieć miłości, tylko, że jest starszy, a i tak jej nie chce zrozumieć c: A tak w ogóle w mojej Narnii jest już dorosły i nawet jakby tak myślał jako dziecko, to teraz mógł zmienić zdanie <:
      Co do Ryczypa to te optymistyczne zakończenie to była ironia. A tak w ogóle to nigdy go nie lubiłam ☺
      Popsułam Łucję? Nieee... Moja Łucja tylko nie lubi Mirin, a krzywdy nikomu nie zrobiła (nie licząc jej bójki). Po prostu nie chciałam powielać pewnych rzeczy. Jest wiele blogów, w których Łucja to ta miła dziewczynka, ja natomiast myślę niestereotypowo i dlatego moi bohaterowie są inni <:
      I Ed nie rzucił w Mirin kamieniem tylko ją ogłuszył i przytaskał do zamku Jadis, bo ta mu zamroziła serce, przez co stał się jej sługą :))
      Dziękuję za komentarz c:
      Pozdrawiam ^^
      oreuis

      Usuń

Dziękuję za komentarz c:

.
.
.
.
.
.
template by oreuis