niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 14

     
     Nie rozmawiałam więcej z Edmundem na temat tego dnia, w którym się upiliśmy. Starałam się też unikać alkoholu. Ten jeden raz z pewności mi starczy, wolałam nie powtarzać swoich błędów.
     Stałam na balkonie, opierając się o balustradę. Stąd były piękne widoki. Pode mną znajdował się ogród. Rosło tu wiele barwnych kwiatów, których nigdy w życiu nie widziałam. To nie były stokrotki, do których przywykłam i które rosły jak szalone przy moim starym domu. Ujrzałam nagle Edmunda i Piotra. Nie spodziewałam się widzieć ich razem, musiałam jednak przyznać, że relacje między nimi bardzo się poprawiły. Wciąż mieli odmienne zdanie i często się spierali, nie dochodziło jednak do rękoczynów. Ja też zaczynałam akceptować Piotra. Nie był nawet taki zły.
     — Zostajesz na zamku? — spytał chłopak. Edmund westchnął, patrząc na ziemie. Kopnął mały kamyczek.
     — Sam nie wiem, Mirin się tu podoba — rzekł. Zmarszczyłam brwi. Nie chciałam nim manipulować, dlaczego nie mógł mi powiedzieć o tym, że zależy mu bardzo by się stąd wynieść? Nie naciskałabym tak wtedy.
     — A tobie nie? Naprawdę wolisz harować i mieszkać w drewnianej chałupinie, modląc się by ci się nie rozwaliła? — spytał Piotr. Według mnie, Piotr podał dobry argument. Edmund był po prostu uparty. — Co ty tam będziesz robił? — dodał po chwili. Chłopak uśmiechnął się.
     — Sam nie wiem, może tak Mirin będzie rodzić mi dzieci? — Obydwaj zaśmiali się, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Gdyby tylko tak podnieśli głowy do góry, zobaczyliby mnie. Ukucnęłam, by skryć się za balustradą. A więc to Ed i Piotr robią w wolnym czasie: rozmawiają o mnie!
     — Podobno ty i Mirin odwaliliście coś ostatnio — rzekł Piotr. Miałam nadzieję, że Edmund wykaże się rozumem i zaprzeczy, on jednak uśmiechnął się głupio.
     — Mały problem z winem — odparł.
     — Upiłeś ją? — Piotr uniósł brew do góry. Jeżeli Edmund powie za dużo, zeskoczę z tego balkonu i dam mu w twarz.
     — Sama się upiła, ja z resztą też — rzekł. Jego brat zaśmiał się jakby nie było nic śmieszniejszego od dwóch upitych ludzi.
     — I co? — dopytywał dalej. Zacisnęłam dłonie na sukience, mając nadzieję, że chłopak przemilczy pewne kwestie.
     — Co ty tak wszystko chcesz wiedzieć? Przespaliśmy się zadowolony? W sumie to dużo nie pamiętam, mam w głowie tylko pewne fragmenty — powiedział. W tym momencie Piotr wybuchnął śmiechem. Nigdy nie słyszałam żeby on się śmiał, nawet nie byłam przekonana, że to potrafi. Brzmiał trochę jak chłopiec, nawet młodziej od Edmunda.  — To nie jest śmieszne... — Ed skrzyżował ręce na piersi, patrząc z politowaniem na starszego brata.
     — Nic nie pamiętasz! — wydusił w końcu z siebie. Znowu moja twarz była cała czerwona. Niech Piotr za dużo sobie nie wyobraża. Jego brat westchnął głośno, przewracając oczami.
     — Ty nawet jakbyś jakąś dziewczynę upił to i tak by się z tobą nie chciała przespać — powiedział w końcu. Piotr spoważniał. Spojrzał na niego, mrużąc oczy.
     — Czyli co, uważasz się za lepszego? — spytał. Teraz to ja miałam ochotę wzdychać głośno. Znowu zaczyna się ich rywalizacja.
     — Ja po prostu jestem lepszy — odparł Edmund.
     — Chcesz się ze mną zmierzyć? Czy może boisz się, że przegrasz? — Piotr szturchnął go w ramię. Chłopak zaśmiał się.
     — Oh, to chyba było wyzwanie — rzekł.
     — Żebyś wiedział. Pokonam cię we wszystkim i zobaczysz kto tu jest lepszy — odrzekł drugi. Po chwili zniknęli mi z pola widzenia. Chyba powinnam była kogoś zawiadomić o tym, że Edmund i Piotr mają ochotę między sobą rywalizować. Podniosłam się, wchodząc do zamku. Muszę znaleźć Zuzannę, ona powinna wiedzieć co zrobić.
     Zbiegłam ze schodów, zapominając, że nie powinnam tu biegać, tak nie wypadało. Czas jednak naglił i jeżeli nie chciałam zbierać Edmunda z ziemi, to musiałam się pospieszyć. Wcale nie uważałam, że Ed nie ma szans ze swoim bratem, wolałam jednak by w nic się na pakował. Ci mężczyźni, z nimi są wieczne problemy.
     Wbiegłam do pokoju Zuzanny, próbując złapać dech.
     — Cholera jasna! Zuzanno! — Cofnęłam się, wpadając na szafkę. W łóżku Zuzanna migdaliła się z Kaspianem. Zakryłam oczy dłonią, woląc nie kusić losu. — Przepraszam, że przychodzę w takim nieodpowiednim i niekomfortowym momencie, ale muszę was poinformować o tym, że Piotr i Edmund chyba będą się bić. To może wy przetrawcie cię wiadomość w spokoju, ale w miarę szybko, a ja poczekam na korytarzu — powiedziałam. Odwróciłam się prędko, wychodząc. Miałam nadzieję, że żadne z nich nie urwie mi głowy, że wybrałam taki moment. Po kilku minutach oboje wyszli. Posłałam Zuzannie przepraszający uśmiech.
     — Gdzie oni są? — zapytał Kaspian. Starałam się nie patrzeć na niego jak na kogoś, kto jeszcze przed chwilą obmacywał się z moją przyjaciółką.
     — Nie mam pojęcia — odparłam zgodnie z prawdą.
     Zaczęliśmy ich szukać. Miałam nadzieję, że nie wpadną na żaden głupi pomysł. Obydwaj są dorośli a zachowują się gorzej niż dzieci. W sali tronowej ich nie było, w jadalni i w ich komnatach również. Postanowiliśmy sprawdzić jeszcze bibliotekę.
     W drzwiach stała Łucja. Odwróciła się w naszą stronę, gdy usłyszała kroki. Podeszłam bliżej, mijając ją. Edmund i Piotr byli tu. Bałam się, że zobaczę ich całych zakrwawionych, pobitych, ledwo co trzymających się na nogach. Zdziwiło mnie to, że obaj siedzieli przy stole, trzymając się na ręce. Nie, zaraz. Oni się siłowali. Podwinęli sobie rękawy przez co lepiej widziałam ich napięte mięśnie. Jak na razie, żaden z nich nie zrobił progresu. Ich ręce wciąż znajdowały się w pionie. Nigdy bym nie sądziła, że mają taką samą siłę. Myślałam, że mimo wszystko, Piotr jest silniejszy.
     — Łucja, idź lepiej po wyciąg z ogniokrzewu, bo zaraz twój braciszek będzie leżeć ze złamaną kością! — rzekł Edmund. Piotr zacisnął wargi. Ich dłonie były już sine.
     — Obydwaj dajcie spokój. — Zuzanna podeszła do nich. Omiotła ich srogim spojrzeniem, oni jednak nie zwrócili na nią uwagi.
     — Tylko na tyle cię stać! — rzekł Piotr, uśmiechając się mściwie.
     — Dopiero zaczynam! — warknął Edmund. Niepotrzebnie siebie podpuszczali, to się nie mogło dobrze skończyć.
     — Mogę tak cały czas!
     — Widzę, że się męczysz!
     Nagle coś chrupnęło. Skrzywiłam się, czując jak serce podchodzi mi do gardła. Piotr i Edmund przeklęli. Który złamał sobie rękę? Edmund przycisnął sobie dłoń do piersi, zaciskając zęby. Czyli to on oberwał.
     — Rozwaliłeś mi kość! — krzyknął po chwili.
     — Tak, zwalaj na mnie winę, bo przegrałeś — odparł Piotr, krzyżując ręce.
     — Mirin, spójrz! — Edmund podniósł się, podchodząc do mnie. Westchnęłam głośno. Czego on ode mnie oczekiwał? Może, że mu pogratuluję tego głupiego pomysłu?
     — Masz za swoje — odparłam.

     Edmund siedział w swojej komnacie z zabandażowaną ręką. Łucja dała mu trochę jej leczniczego kordiału. Zuzanna była temu przeciwna. Zdenerwowała się na braci i chciała by ponieśli odpowiedzialność za to co zrobili.
     — I na co ci to było? — spytałam, siadając obok niego. Ujęłam jego zdrową rękę. Chłopak westchnął głośno, kładąc się na plecach.
     — Nie zrozumiesz — odparł.
     — Niech zgadnę. Rozmawiałeś z Piotrem o tym, że chcesz się stąd wyprowadzić, potem, zupełnie przez przypadek, powiedziałeś mu, że mieliśmy małą przygodę z alkoholem... — Spojrzałam na Edmunda, unosząc brew do góry. Musiałam przyznać, że wyglądał w tej chwili wyjątkowo żałośnie, zupełnie jakbym nakryła go na czymś naprawdę głupim i wstydliwym. Otworzył usta, żeby zaprzeczyć, jednak nic nie powiedział.
     — Nie... — rzekł w końcu, nie zabrzmiał jednak przekonująco. Przewróciłam oczami, ostatnio dość często to robiłam.
     — Nie kłam, słyszałam waszą rozmowę — odparłam. Chłopak westchnął, wkładając sobie zdrową rękę pod głowę.
     — Możemy porozmawiać? — spytał nagle. Już nie chciałam mu mówić, że przecież cały czas rozmawiamy. Ed wyglądał wyjątkowo poważnie. Co mi chciał powiedzieć? Dzignął się do pozycji siedzącej, ujmując moją dłoń.
     — Mów — Zachęciłam go. Chłopak kiwnął głową, przybliżając się bardziej.
     — Wiem, że ci się tu podoba, ale ja tu dłużej nie wytrzymam. Po prostu nic mnie tu nie trzyma. Zrozumie jednak jeżeli postanowisz tu zostać. Chcę być z tobą, twoje szczęście jest dla mnie ważne, więc jeśli nie chcesz wracać na wieś, to zostanę tu z tobą — powiedział. Zagryzłam policzek, czując przyjemny dreszcz. To było miłe, że chłopak myśli o mnie w ten sposób. Uśmiechnęłam się po chwili.
     — Naprawdę chcesz bym rodziła ci dzieci? — przypomniałam mu jego własne słowa. Edmund zaśmiał się, spuszczając na chwilę wzrok.
     — Jeżeli nie masz żadnych przeciwwskazań... — Uderzyłam go w ramię, czując jak moje policzki robią się różowe.
     — Będziesz chyba musiał mnie upić po raz kolejny żeby się do mnie dobrać — rzekłam, rozśmieszając tymi słowami chłopaka. Nagle Ed chwycił mnie za ramiona i przycisnął do łóżka. Unieruchomił mnie i zbliżył swoją twarz do mojej szyi. Zaśmiałam się, czując jego kujący zarost na mojej skórze. Łaskotał mnie nic.
     — Mirin, dlaczego nie chcesz mieć dzieci? — spytał, podpierając się na łokciach. Spojrzał na mnie z góry, unosząc do góry brew. Ujęłam jego twarz, kręcąc kciukami kółeczka na jego brodzie.
     — Nie uważasz, że jesteśmy za młodzi? — spytałam. Chłopak pocałował moją dłoń.
     — Później będziesz mówiła, że jesteśmy za starzy... Mirin, trzeba korzystać z życia — rzekł.
     — Złaź! — poleciłam. On jednak uśmiechnął się krzywo.
     — Będziemy mieli syna, takiego ładnego, no wiesz. Uroda po tatusiu — powiedział. Moja usta wygięły się w uśmiechu. Czy Ed naprawdę poważnie myślał o dzieciach? Aż nie mogłam w to uwierzyć, po prostu szukał pretekstu. — Albo córeczka, która także odziedziczy urodę po mnie. Wszyscy się będą za nią oglądać — mówił dalej. Przewróciłam oczami. Miał dość precyzyjne plany na przyszłość. Poczułam nagle, że moja prawa noga jest wolna i Edmund jej nie przygniata. Uśmiechnęłam się, czując wielką pokusę. Po chwili kopnęłam chłopaka w krocze.
     — Cholera! Mirin! — Ed jęknął, zsuwając się ze mnie. Położył się na plecach, wijąc z bólu. Zaśmiałam się głośno. Śmiesznie wyglądał.
     — Chyba znalazłam twój słaby punkt — rzekłam, biorąc ręce po boki. Edmund zacisnął wargi. Podeszłam do niego, siadając mu na brzuchu. Ujęłam jego twarz w dłonie, uśmiechając się. — Nie chcę mieć na razie dzieci — powiedziałam wyraźnie. Chłopak kiwnął głową.
     — Teraz zrozumiałem. Nie rób tego nigdy więcej — dodał. Pocałowałam go w czoło.
     — Kocham cię.
     — Yhym.

__________________________________________________
Hej! 
Ten rozdziały jest dość lightowy ♥ Przecież nie może się wiecznie dziać coś złęgo <: To taka... cisza przed burzą
Chcę Wam też ogłosić, że rozdział 15 będzie ostatnim rozdziałem pierwszej części. 
Tak, to opowiadanie będzie miało części, na razie wiem o trzech <: Wcześniej miały być dwie, ale wczoraj w nocy wymyśliłam trzecią :)) 
Wraz z pojawieniem się drugiej części, zmieni nam się narrator <: Więcej spoilerów już nie będzie.

Chciałabym tez Was zaprosić na niezwykłe, narnijskie opowiadanie, które pisze mój klon ☺ 
Ręczę, że Wam się spodoba :)) 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że spotkamy się w komentarzach c:

PS: Jakby ktoś chciał szablon/sygnaturkę/ nagłówek czy inną grafikę związaną z Narnią to ja jestem bardzo chętna to jej stworzenia ♥
moje gg: 53884949
mój e-mail: AleXDirectionerX@gmail.com

oreuis

3 komentarze:

  1. Drugie zdanie i już kłamstwo. Z twoimi zdolnościami (chociaż raz nie jest mowa o moich zdolnościach do zabijania postaci ^^) to znowu ją upijesz.
    Wzrok mi szwankuje. Czytam, czytam i nagle tak patrzę i myślę Czy ona napisała Piotreł?, ale potem okazało się, że mam zwidy ._.
    Rozśmieszyło mnie jak Mirin wpada do Zuzy i takie: Sorry, nie chciałam przeszkadzać, ale twoi bracia zaraz się pozabijają. Nie przeszkadzajcie sobie, ja poczekam!
    Piotreł złamał Edkowi rękę. Piotreł powinien znaleźć sobie dziewczynę.
    I ten okrutny kopniak Mirin... Zasłużył sobie!
    Sygnaturki? Nie, nie będę Cię już męczyła. I tak zrobiłaś dla mnie trochę szablonów. Postanowiłam Cię już nie męczyć, bo zwariujesz ze mną.
    Pozdrawiam i życzę weny ^^
    ~Zjawa
    Tak w ogóle to zapraszam na nowy rozdział u siebie :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale zaraz wybuchnę śmiechem! :D
    Edzio tylko o dzieciach, oj nieciekawie.
    "Walka"- TO BYŁA GRA NIE FAIR! To Edek miał wygrać. Ojoj... Myślał o Mirin i rozczulił się. XD
    No i popisowy kopniak! Haha. ^^
    O Boże... Jak przeczytałam, że rozdział 5 to ostani, to już myślałam sobie "NIE NIE! Ja chcę czytać jeszcze tego bloga". Teraz zgaduję:
    Edek będzie narratorem w drugiej części, a w trzeciej dziecko Mirin i Sprawiedliwego. ^^
    Pozdrawiam i życzę weny! *.*

    Vaness

    OdpowiedzUsuń
  3. 30 year-old Administrative Officer Leland Ashburne, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Roller skating. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. bezkonkurencyjny post

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz c:

.
.
.
.
.
.
template by oreuis